Dożywianie 1500 głodnych dzieci (Madagaskar)

DOŻYWIANIE DZIECI

LICZBA PROJEKTU: 1500 DZIECI

MIEJSCE: MADAGASKAR

NR PROJEKTU: 01/2021

Prze­ka­za­li­śmy  405 470 zł na cało­rocz­ne codzien­ne doży­wia­nie 1500 naj­bied­niej­szych dzie­ci na Madagaskarze.

Usły­sze­li, że u nas dosta­ną jeść...

Dożywianie 1500 głodnych dzieci na Madagaskarze

Nata i jego dwóch star­szych bra­ci przy­szli pod sto­łów­kę w Mam­pi­ko­ny, gdzie pol­scy misjo­na­rze codzien­nie kar­mią 500 dzie­ci. Byli brud­ni, zmę­cze­ni i głod­ni. Ich tata nie żyje. Nie mają nic: ani pola, ani domu. Czę­sto śpią pod drze­wem man­gow­ca w oko­li­cy pola, na któ­rym mamie aku­rat uda­ło się zna­leźć pra­cę. Dwo­je star­szych chłop­ców pra­cu­je z mamą. Usły­sze­li, że u nas dzie­ci dosta­ją jeść – mówi o. Dariusz Marut. — Przyszli.

Dożywianie 1500 głodnych dzieci na Madagaskarze

Dzie­ci pra­cu­ją, wywo­żąc gruz na tacz­kach. Zru­dzia­łe wło­sy dziew­czyn­ki to jeden z obja­wów niedożywienia.

Życie nie roz­piesz­cza tu niko­go. W regio­nie 30 proc. dzie­ci cier­pi na wszyst­kie typy nie­do­ży­wie­nia. Wte­dy śmierć z powo­du bie­gun­ki, mala­rii, duru brzusz­ne­go, cho­rób paso­żyt­ni­czych to kwe­stia kil­ku dni. Ludzie zara­bia­ją i żyją z dnia na dzień, bez sta­łej pra­cy, ubez­pie­cze­nia czy eme­ry­tur. Tutaj wsta­je się już o 3 rano, by pójść po wodę, narą­bać drew­na i roz­pa­lić ogień. Potem na pole, kie­dy jest jesz­cze w mia­rę chłod­no, a upał nie pali wszystkiego.

Dzie­ci pra­cu­ją w kamieniołomach

Pra­ca dzie­ci niko­go tutaj nie dzi­wi, sta­ła się pra­wie nor­mą. U nas mnó­stwo dzie­ci nie idzie do szko­ły — mówi o. Dariusz Marut. — Zamiast wziąć tor­ni­ster i iść się uczyć, 10-latek idzie pie­lić ryż, sto­jąc do kolan w błocie.

W dużych mia­stach dzie­ci czę­sto pra­cu­ją na śmiet­ni­kach, zbie­ra­jąc metal i butel­ki. W Mam­pi­ko­ny wyko­nu­ją inne pra­ce: zbie­ra­ją i rąbią drew­no na opał, noszą wodę, pra­cu­ją przy upra­wie ryżu, cebu­li i kuku­ry­dzy. Dziew­czyn­ki pio­rą odzież nad rze­ką, a wie­lu 7‑latków pra­cu­je przy wypa­sie bydła. Dzie­ci pra­cu­ją też w kamie­nio­ło­mach i kopal­niach. Dosta­ją w prze­li­cze­niu 1 zł dzien­nie, a nie­raz pra­cu­ją tyl­ko za jedzenie.

Skraj­na bie­da w epidemii

Szcze­gól­nie teraz, po izo­la­cji w pan­de­mii, sytu­acja sta­ła się kry­tycz­na. Wie­le rodzin popa­dło w skraj­ne ubó­stwo, nie mając ani pra­cy, ani zapa­sów, ani per­spek­tyw. Gdy dzie­ci cho­ro­wa­ły, nie było za co ich rato­wać. Więk­szość nie mia­ła aktu uro­dze­nia, świat więc nawet o nich nie wie­dział. Odcho­dzi­ły w ciszy i w bez­na­dziei, zapomniane.

Dożywianie 1500 głodnych dzieci na Madagaskarze

Roxel­le miesz­ka w Andi­lam­be. Chło­piec ukoń­czył pierw­szą kla­sę i prze­rwał naukę z powo­du bie­dy w epi­de­mii. Przez ostat­nie mie­sią­ce pra­co­wał z rodzi­ca­mi na polu ryżo­wym, patrząc, jak rówie­śni­cy idą w tym cza­sie do szkoły.

Dożywianie 1500 głodnych dzieci na Madagaskarze

Jean de Dieu ma 14 lat, a jest dopie­ro w czwar­tej kla­sie pod­sta­wów­ki. Chło­piec nauczył się liczyć nie w szko­le, ale w kamie­nio­ło­mach. Wraz z rodzi­ca­mi i młod­szym bra­tem tłu­kli od rana do wie­czo­ra kamie­nie. Za potłu­cze­nie duże­go pojem­ni­ka otrzy­my­wa­li 20 gro­szy – Bar­dzo czę­sto bola­ły mnie ręce, bar­dzo bola­ły – wspo­mi­na chło­piec. – Mło­tek jest cięż­ki i owi­ja­łem szma­tą rękę, bo robi­ły się bąble lub ście­ra­ła się skó­ra. Musia­łem też uwa­żać na odpry­ski, któ­re wpa­da­ły do oczu. Naj­go­rzej było, jak ktoś się zra­nił i potem dłu­go nie mógł pra­co­wać. Wte­dy goto­wał ryż dla innych. W tym roku zmarł tato chłop­ca. Jean de Dieu roz­wa­żał porzu­ce­nie nauki i powrót do pra­cy. Na szczę­ście, dzię­ki pomo­cy żyw­no­ścio­wej nie musi pra­co­wać, ale może spo­koj­nie się uczyć w szkole.

Dożywianie 1500 głodnych dzieci na Madagaskarze

Mama Sylvii jest wdo­wą. Nie posia­da wła­sne­go pola, wiec naj­mu­je się do pra­cy przy upra­wie ryżu. Zara­bia 2 zł dzien­nie i czę­sto nie wystar­cza to na pod­sta­wo­we wyży­wie­nie, nie mówiąc już o edu­ka­cji dwój­ki dzie­ci. Bez pomo­cy Pol­skiej Fun­da­cji dla Afry­ki Sylvia nie mia­ła­by szans na naukę, choć było to jej wiel­kim marze­niem. Dru­gim marze­niem są oku­la­ry sło­necz­ne, któ­re widzia­ła kie­dyś na filmie.

Komu pomo­że­my?

Wobec pogłę­bia­ją­ce­go się ubó­stwa wsku­tek powo­dzi i epi­de­mii na pół­no­cy Mada­ga­ska­ru koniecz­ne jest kon­ty­nu­owa­nie pro­jek­tów doży­wia­nia naj­uboż­szych dzie­ci — a nawet ich roz­sze­rze­nie. Pro­jekt obej­mu­je w tym roku dzie­ci z kil­ku ośrod­ków, pro­wa­dzo­nych przez ojców ducha­czy – misjo­na­rzy z Pol­ski: w Mam­pi­ko­ny (dom dziec­ka i dwie sto­łów­ki dla 692 dzie­ci), w sto­łów­kach we wsiach: Tsi­mi­ja­ly, Andon­go­na, Andi­lam­be (311 dzie­ci), w Maha­jan­ga (szko­ła dla 155 dzie­ci) i w sto­li­cy (sto­łów­ka, cen­trum dzie­ci uli­cy – 350 dzie­ci). Na dzien­ne doży­wia­nie jed­ne­go dziec­ka potrzeb­ne jest 2,90 zł (koszt ryżu, warzyw, mię­sa, owo­ców, drew­na na opał i wyna­gro­dze­nia dla pra­cow­ni­ków). Dzie­ci obję­te pomo­cą miesz­ka­ją w domach, a posił­ki jedzą w prze­rwie mię­dzy lek­cja­mi. Dla wie­lu to jedy­ny posi­łek w cią­gu dnia. Naj­bied­niej­szym prze­ka­zy­wa­na jest żyw­ność do domu.