Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

BUDOWA SZKOŁY DLA LUDU BAKA

LICZBA PROJEKTU: 2 KLASY

MIEJSCE: KAMERUN

NR PROJEKTU: 16/2024

Zebra­li­śmy całą kwo­tę potrzeb­ną na wybu­do­wa­nie szko­ły w Koun­go­lou, w Kamerunie! 

Z wiel­ką rado­ścią pra­gnie­my poin­for­mo­wać, że z Pań­stwa wspar­ciem uda­ło nam się zebrać 46 252 euro na budo­wę szko­ły. Jest to kwo­ta, któ­ra wystar­czy na pokry­cie kosz­tów wybu­do­wa­nia szko­ły w całości.

Archi­wum projektu:

Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

Mela­nie na 3 lata. Jej star­sza sio­stra nie cho­dzi do szko­ły, bo musi się nią opie­ko­wać. Sio­stry, jak więk­szość dzie­ci w buszu, jedzą raz dzien­nie. Awo­ka­do pro­sto z drze­wa jest więc nie lada grat­ką. Dziew­czyn­ki dużo rza­dziej niż chłop­cy cho­dzą do szko­ły: pra­cu­ją z rodzi­ca­mi w polu, zaj­mu­ją się młod­szym rodzeń­stwem. Zosta­ją kobie­ta­mi w wie­ku 13–14 lat. Gdy w wie­ku 16 lat nie mają jesz­cze wła­snych dzie­ci, jest to źle widzia­ne. Mał­żeń­stwa są aran­żo­wa­ne przez dorosłych.

Nie chcą, by nazy­wać ich Pig­me­ja­mi. Dla nich to poni­ża­ją­ce okre­śle­nie, ozna­cza­ją­ce: mały chło­pak, nie­do­ro­stek. Sami sie­bie zwą: Baka. Lubią też okre­śle­nie: dzie­ci lasu.

Żyli w lesie i z lasu

Bo w lesie Baka są naj­lep­si: są zna­ko­mi­ci w polo­wa­niach, wny­kach, poło­wie ryb, zbie­ra­niu darów lasu. Cha­rak­te­ry­zu­je ich nie­praw­do­po­dob­ny instynkt. Wycho­dzą na naj­wyż­sze drze­wa, na któ­re nikt nie wej­dzie, i zbie­ra­ją miód. Baka żyli w lesie i z lasu. Przez wie­le poko­leń nie mie­li stycz­no­ści z innym ludem. Ale wte­dy jesz­cze były sło­nie i drze­wa. Na sło­nie polo­wa­li, kopiąc w zie­mi ogrom­ne pułap­ki. Zna­li w buszu każ­dą rośli­nę, każ­dy liść – wie­dzie­li, co jest jadal­ne, a co nie. Jedli też węże czy mał­py. Węża potra­fi­li zauwa­żyć z 20 metrów. Teraz, gdy lasy są prze­trze­bio­ne, nie mają z cze­go żyć. Drze­wa zosta­ły wycię­te i wywie­zio­ne do Euro­py. Zmie­nił się cały eko­sys­tem. Poucie­ka­ły psz­czo­ły, więc bra­ku­je wie­lu roślin. Znik­nął las zatrzy­mu­ją­cy wodę, więc i ryb już bra­ku­je. Baka, któ­rzy żyli w buszu jako koczow­ni­cy, musie­li z nie­go wyjść.

Bez papie­rów, bez edukacji

Kon­ty­nu­owa­li swo­ją koczow­ni­czą tra­dy­cję. Gdy chcie­li się osie­dlać we wsiach domi­nu­ją­ce­go ludu Ban­tu, poja­wia­ły się kon­flik­ty. Nie chcia­no ich przyj­mo­wać, byli wyklu­cza­ni i wyko­rzy­sty­wa­ni. Z cza­sem zaczę­li pra­co­wać na polach czy budo­wach dla Ban­tu za dar­mo – jedy­nie za jedze­nie. Cza­sem zapła­tą za dniów­kę były dwie szklan­ki bim­bru. Ban­tu z kolei sobie kaza­li pła­cić – np. za prze­czy­ta­nie doku­men­tu żąda­li dwóch dni pra­cy. Poja­wi­ły się też zwy­kłe, życio­we pro­ble­my: żyją­cy tra­dy­cyj­nie Baka nie zna­li fran­cu­skie­go, nie mie­li dowo­dów oso­bi­stych, nie umie­li ani czy­tać ani pisać. Dużo z nich nigdy nie trzy­ma­ło w ręku ołów­ka czy długopisu.

Dzie­ci nie cho­dzi­ły do szko­ły, aż pew­ne­go dnia misjo­na­rze usły­sze­li od Baka: chce­my być jak oni, jak Ban­tu. Mie­li dość wyzy­sku, chcie­li się uczyć. 

Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

Kere­kou (lat 9) i Jean (lat 10) do szko­ły mają 9 km. Młod­szy chce być nauczy­cie­lem, a star­szy leka­rzem. „U nas we wsi nie ma leka­rza” – argu­men­tu­je swo­ją decy­zję chłopiec.

Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

Abi ma 15 lat. Jest siód­my z dzie­wię­cior­ga rodzeń­stwa. Jego rodzi­ce upra­wia­ją rolę — maniok, plan­ta­ny i maka­bo. Chciał­by być inży­nie­rem i budo­wać domy. 

Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

Tak w buszu wyglą­da­ją szko­ły – ten sta­ry budy­nek, bez dachu, ze ścia­na­mi pod­my­ty­mi powo­dzia­mi, to miej­sce nauki 54 uczniów. 

Chcemy się uczyć! Budowa szkoły w Koungoulou (Kamerun)

Chief wsi o imie­niu Amum­ba wie­rzy, że szko­ła „daje mądrość i roz­sze­rza wie­dzę”. Ubo­le­wa, że nie wszyst­kie dzie­ci cho­dzą do szko­ły. A wie­le z tych, któ­re cho­dzą, skoń­czy tyl­ko 4 kla­sy podstawówki. 

Bra­cia szkol­ni od wie­lu lat pro­wa­dzą w Kame­ru­nie 13 szkół dla Baka. Tam, gdzie dzie­ci się uczą, we wsiach coraz łatwiej się poro­zu­mieć, spa­da anal­fa­be­tyzm, coraz wię­cej osób zna fran­cu­ski. I co naj­waż­niej­sze: zwięk­sza się świa­do­mość, sze­fo­wie wsi chcą mieć u sie­bie szko­ły. To pod­sta­wów­ki, dają­ce zale­d­wie kil­ka klas nauki, ale są i tacy, któ­rzy idą potem do szko­ły średniej.

Wzor­co­wa wioska

Brat Marek opo­wia­da: „Znam sze­fa wsi Baka, któ­ry był naszym daw­nym uczniem. Skoń­czył pod­sta­wów­kę, a potem pierw­szy poziom szko­ły śred­niej. Wró­cił do swo­jej wsi — mia­ło być tyl­ko na waka­cje, miał wró­cić do mia­sta, by zdać matu­rę. Ale w cza­sie tych waka­cji wieś zade­cy­do­wa­ła: wybra­no go na sze­fa wio­ski. Został i zmie­nił swo­ją wieś: jest w niej szko­ła (z nama­lo­wa­nym na murze hasłem: edu­ka­cja to roz­wój), jest rada nauczy­ciel­ska, a do szko­ły cho­dzi ogrom­na więk­szość dzie­ci. I co uni­kal­ne: więk­szość z nich to dziew­czyn­ki. Przy szko­le zało­żo­no plan­ta­cję. Mają tam bana­ny jadal­ne i pastew­ne oraz maniok, nie­dłu­go będą sadzić drze­wa owo­co­we. Upra­wy dają żyw­ność uczniom, a tak­że wspo­ma­ga­ją utrzy­ma­nie szko­ły. To nie­mal wzor­co­wa wioska!”.

To pięk­ny przy­kład, ale nie­ste­ty nie czę­sty. Więk­szość osad Baka wciąż skła­da się z domów – sza­ła­sów, zro­bio­nych z gałę­zi i przy­kry­tych liść­mi bana­now­ca lub lepia­nek z gli­ny osa­dzo­nej na kon­struk­cji z drew­na. „Nie widzia­łem jesz­cze muro­wa­ne­go domu” – przy­zna­je brat Marek.

Edu­ka­cja zmie­nia życie

Baka sta­ra­ją się prze­trwać, rodzi­na­mi upra­wia­jąc pola: manio­ku, kuku­ry­dzy, bana­nów. Bra­ku­je wody: prze­cięt­nie cho­dzą dwa lub trzy kilo­me­try po wodę. Leczą się sami. „Ich medy­cy­na jest na świet­nym pozio­mie. Zna­ją wszyst­kie zio­ła, korze­nie, kory z drzew. To nie jest sza­mań­ska wie­dza, każ­dy z nich ją posia­da. Leczą mala­rie, tyfus, cho­ry żołą­dek. Ja też korzy­stam z ich leków” – przy­zna­je brat Marek. „I kolej­ny przy­kład, jak szyb­ko edu­ka­cja potra­fi wie­le zmie­nić. Mie­li­śmy w szko­le dwóch uta­len­to­wa­nych chło­pa­ków. Uczy­li się sto­lar­ki, ale jak wró­ci­li na wieś i zoba­czy­li, że ich lud nie ma zaufa­nia do zachod­niej medy­cy­ny, posta­no­wi­li z powro­tem wyje­chać do mia­sta i uczyć się pie­lę­gniar­stwa. Potem przez kil­ka mie­się­cy na wła­snej wsi pra­co­wa­li za dar­mo — tyl­ko po to, żeby prze­ko­nać swo­ich krew­nych do leka­rzy. I przekonali!

Nie­wiel­ka, ale waż­na szkoła

Dla­te­go chce­my wybu­do­wać kolej­ną szko­łę w buszu, w regio­nie Koun­go­ulou. Będą to dwie kla­sy, maga­zyn oraz biu­ro. Widzi­my, że ten sys­tem nie­wiel­kich szkół dzia­ła i real­nie zmie­nia życie tych ludzi”.