Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

SPRZĘT REHABILITACYJNY

LICZBA PROJEKTU: 3 ELEKTROSTYMULATORY MIĘŚNI

MIEJSCE: TANZANIA

NR PROJEKTU: 53/2024

Zebra­li­śmy 411 000 zło­tych na sprzęt reha­bi­li­ta­cyj­ny oraz fer­mę dla cho­rych i sie­rot w Bukanga.

Anto­nia chce biegać

Od pię­ciu lat raz nie poło­ży­łam się spać, by nie mar­twić się o to, czym nakar­mię moje sie­ro­ty – mówi sio­stra Rut, opie­ku­ją­ca się 20 dzieć­mi. – Nie pamię­tam dnia, kie­dy mia­łam zapas jedze­nia na cały następ­ny dzień. Cza­sem w kie­sze­ni mam tyl­ko dwa dola­ry. A co, jeśli któ­reś dziec­ko zacho­ru­je i nie będę w sta­nie kupić leków?

Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

Many­asi ma 10 mie­się­cy. W wie­ku 5 mie­się­cy zacho­ro­wał. „Synek nie może ruszać szy­ją ani utrzy­mać głów­ki, to jest jego głów­ny pro­blem. Modlę się, by moje dziec­ko mogło wyzdro­wieć i być jak inne dzie­ci” – mówi mło­da mama.

W Bukan­ga nad Jezio­rem Wik­to­rii czte­ry lokal­ne sio­stry oraz Polka, sio­stra Rut, pro­wa­dzą Cen­trum Sama­ry­tań­skie. Cen­trum obej­mu­je dom, w któ­rym żyją sie­ro­ty oraz ośro­dek zdro­wia i poko­je dla cho­rych. Ideą sie­ro­ciń­ca było, by dzie­ci mogły żyć jak w rodzi­nie. Pod­opiecz­ni i opie­kun­ki miesz­ka­ją w jed­nym domu, razem gotu­ją i sprzą­ta­ją. Nie­ste­ty, wsku­tek trud­no­ści w zdo­by­ciu jedze­nia Cen­trum nie może przy­jąć kolej­nych dzieci.

Kuch­nia z trzech kamieni

To bar­dzo bied­na wieś. Ludzie są tu w więk­szo­ści ryba­ka­mi. Kobie­ty zbie­ra­ją gałę­zie i sprze­da­ją je na opał. Je się tyl­ko raz na dzień, bo na wię­cej nie star­cza: kuku­ry­dzę czy zie­le­ni­nę typu szpi­nak z uga­li, czy­li kul­ka­mi robio­ny­mi z mąki. Raz na czas je się malut­kie ryb­ki, pie­czo­ne w cało­ści. Głów czy ogon­ków nikt nie odkła­da, je się wszystko.

Domy nie są muro­wa­ne, ale lepio­ne z gli­ny i pokry­te strze­chą. W środ­ku pusto: kle­pi­sko i maty do spa­nia, zro­bio­ne ze sło­my. Zewnętrz­na kuch­nia skła­da się z trzech kamieni.

Nie stać nas na goto­wa­nie wody

Do goto­wa­nia nosi się wodę z jezio­ra. Kobie­ty i dzie­ci przy­no­szą ją w wia­drach na gło­wie, idąc po 2–3 km w jed­ną stro­nę. W jezio­rze się też myje i korzy­sta­ją z nie­go zwie­rzę­ta. Przez to jest wie­le cho­rób oraz dużo ryb wymie­ra. Trud­no jest ryba­kom zło­wić wystar­cza­ją­co dużo. Niko­go nie stać na goto­wa­nie wody, bo opa­łu star­cza tyl­ko na przy­go­to­wa­nie posiłków.

10 km do szkoły

Szko­ła? Jeśli dziec­ko ma szczę­ście. Wie­le dzie­ci nie cho­dzi do szko­ły, albo idzie za póź­no. Muszą pra­co­wać, by było co jeść. Te dzie­ci, któ­re się uczą, idą nawet 10 km. Wycho­dzą rano, o 5 lub 6, gdy jest ciem­no i idą do szko­ły same.

Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

Anto­nia ma 9 lat. Zaczę­ła cho­ro­wać, gdy mia­ła dwa mie­sią­ce. Zaczę­ła cho­dzić dopie­ro w wie­ku 6 lat, ale dalej powłó­czy nogą i jed­ną rękę ma nie­spraw­ną. Bar­dzo chcia­ła­by bie­gać, to jest jej marze­niem. Jak rów­nież zostać żołnierzem.

Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

Save­ra ma 56 lat. Cho­ru­je na gruź­li­cę płuc. Z tego powo­du nie może się wypro­sto­wać. Ma czwo­ro dzie­ci, któ­re żyją w bie­dzie. Mają trud­no­ści ze zdo­by­ciem jedzenia.

Jedy­ne wyj­ście to kamieniołom

„Poszłam kie­dyś do oko­licz­nej wsi – wspo­mi­na sio­stra Rut. – Weszłam do gli­nian­ki bez okien, a w środ­ku leża­ła 17-let­nia dziew­czy­na. Sama, na macie, nie mogła się ruszać. Wyglą­da­ła jak ofia­ry obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych. Jej bab­cia, któ­ra była jej jedy­ną opie­kun­ką, musia­ła cho­dzić na cały dzień łupać kamie­nie, by móc cokol­wiek zarobić”.

Nie mogę wró­cić na nogach

W Bukan­ga miesz­ka wie­le osób dotknię­tych nie­peł­no­praw­no­ścia­mi. I dzie­ci, i star­szych. Nie mają opie­ki. Dzie­ci, któ­re nie mogą cho­dzić, zosta­ją w domach, nie pój­dą do szko­ły czy do szpi­ta­la. Rodzi­ców nie stać na trans­port. Naj­częst­sze przy­czy­ny nie­peł­no­spraw­no­ści to wady wro­dzo­ne, popo­ro­do­we lub złe lecze­nie, jak np. nie­pra­wi­dło­wo poda­ny zastrzyk, któ­ry dopro­wa­dził do uszko­dze­nia ner­wu. Wie­le jest też osób w pode­szłym wie­ku, któ­re wsku­tek cięż­kiej pra­cy teraz mają poważ­ne pro­ble­my zdro­wot­ne. Adam, lat 72, opo­wia­da: „Mam bar­dzo cho­re kola­na. Gdy idę do Musen­ge (8 km), to nie mogę wró­cić na nogach. Tyle cze­kam, aż znaj­dzie się trans­port. Miesz­ka tu wie­le star­szych osób, któ­re nie mogą cho­dzić. Na miej­scu nie mamy opie­ki, a do mia­sta dale­ko i nie mamy na to pieniędzy”.

Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

Alex ma 8 lat. Bar­dzo dłu­go nie cho­dził. Ale bab­cia każ­de­go dnia ćwi­czy­ła z chłop­cem do momen­tu, aż zaczął cho­dzić. „Mój wnuk jesz­cze kule­je. Pro­szę o pomoc, aby mógł cho­dzić nor­mal­nie” – pro­si jego babcia.

Pomoc dla chorych i sierot w Bukanga (Tanzania)

Julia­na ma rok i 10 mie­się­cy. Dziec­ko nie ma siły w szyi, a tak­że nie cho­dzi. „Wie­le razy zawo­zi­łam córecz­kę do szpi­ta­la, ale nic jej tam nie pomo­gli” – opo­wia­da mama.

Jest miej­sce, trze­ba sprzętu

W Cen­trum Sama­ry­tań­skim jest odpo­wied­nie miej­sce na reha­bi­li­ta­cję. Są też wła­ści­wie wykształ­ce­ni Tan­zań­czy­cy. Bra­ku­je nato­miast sprzę­tu, któ­ry musi­my zaku­pić: apa­ra­ty do lecze­nia elek­tro­sty­mu­la­cją, ultra­dź­wię­ka­mi, lase­rem czy do krio­te­ra­pii. Poza tym trze­ba kupić całe nie­zbęd­ne, drob­niej­sze wyposażenie.

Nakar­mić sieroty

Dru­gą inwe­sty­cją, poma­ga­ją­cą miesz­kań­com Bukan­ga, będzie gospo­dar­stwo rol­ne z hodow­lą krów, kaczek, kóz i kró­li­ków. „Kacz­ki nie cho­ru­ją, a kozy i króliki

to naj­tań­sze mię­so, bo te zwie­rzę­ta mogą jeść tra­wę. Ja i resz­ta sióstr od rana do wie­czo­ra pra­cu­je­my w polu z haka­mi, żeby nakar­mić nasze sie­ro­ty. Ale to nie wystar­cza. Mie­li­śmy kie­dyś więk­sze upra­wy, ale czę­ste tutaj ule­wy je nisz­czy­ły. Dzię­ki hodow­li nakar­mi­my nasze sie­ro­ty, a z cza­sem nad­wyż­ki będzie­my sprze­da­wać na utrzy­ma­nie ośrod­ka i przy­chod­ni” – mówi sio­stra Rut.