Przekazaliśmy 112 447 złotych na stworzenie gospodarstwa rolnego, które będzie źródłem utrzymania domu sierot na Madagaskarze.
W małej miejscowości Mampikony na tej wyspie bydgoscy misjonarze pomagają przeżyć prawie 300 dzieciom. W ciągu trzech lat, ogromnym wysiłkiem, zbudowali internat, dom dziecka dla sierot z buszu oraz stołówkę dla ubogich dzieci. Niestety, budynki stały do tej pory w połowie puste. Misjonarze nie mieli środków na utrzymanie większej liczby dzieci, które mogłyby tam zamieszkać.
Jak chcieli zapewnić im utrzymanie? Wymyślili, że będą sami produkować potrzebną żywność. Zaplanowali uprawę kukurydzy, orzeszków ziemnych i cebuli. A także hodowlę trzody chlewnej i drobiu. Misjonarze mają ziemię, zapał do pracy oraz od podszewki znają lokalne problemy. Nie mieli jednak pieniędzy. Aby dać szansę sierotom na Madagaskarze, musieliśmy sfinansować tę inwestycję.
Gospodarstwo dla domu sierot na Madagaskarze to:
- wyżywienie uczniów w szkołach, domu dziecka i internacie
- praca dla bezrobotnych
- edukacja i przygotowanie do zawodu dla dzieciaków
- rozwój regionu
- finansowe usamodzielnienie misji.
Opis (archiwum) zrealizowanego projektu
Na Madagaskarze sytuacja sierot jest dramatyczna. Umierający rodzic pozostawia dzieci bez opieki. Żyją one w chatach pozostawione same sobie. Śpią na ziemi. Często są okradane z tego, co mają — ryżu, jedynego garnka, talerza. Kiedy zachorują, nie ma obok dorosłego. Umierają więc na rękach bezradnych rówieśników z powodu malarii i innych chorób, które można było wyleczyć.
Ryż. Cenniejszy niż złoto: jak go zdobyć?
Początek XXI wieku na Madagaskarze
Analfabetyzm jest tu powszechny. W wielu wioskach w buszu nie ma szkół. Klasa bywa, że liczy ponad 100 uczniów, za to książka jest jedna na całą klasę. Często w szkołach nie ma lekcji, gdy uczniowie pracują na polu nauczyciela. Już kilkuletnie dzieci pasą całymi dniami byki – jednocześnie zajmując się młodszym rodzeństwem. Służba zdrowia jest odpłatna. W regionie są tylko lekarze pierwszego kontaktu, brak zaś specjalistów. Do najbliższego szpitala często są setki kilometrów. Panują trąd, gruźlica, choroby skóry oraz choroby pasożytnicze.
W tych chatach na matach z trawy śpią całe rodziny. Ich cały majątek to jeden garnek do ryżu, drugi — mniejszy — do wody oraz kubek do picia.
Jest wyjście
W małej miejscowości Mampikony bydgoscy misjonarze pomagają przeżyć prawie 300 dzieciom. W ciągu trzech lat, ogromnym wysiłkiem, zbudowali internat, dom dziecka dla sierot z buszu oraz stołówkę dla ubogich dzieci. Niestety, budynki stoją w połowie puste. Stoją puste, ponieważ misjonarze nie mają środków na utrzymanie większej liczby dzieci, które mogłyby tam zamieszkać.
Jak chcą zapewnić im utrzymanie? Chcą sami produkować potrzebną żywność. Planują uprawę kukurydzy, orzeszków ziemnych i cebuli. A także hodowlę trzody chlewnej i drobiu. Misjonarze mają ziemię, zapał do pracy oraz od podszewki znają lokalne problemy. Nie mają jednak pieniędzy. Aby dać dzieciom szansę, musimy sfinansować tę inwestycję.
6000 szans
W dzień otwarcia jednej z misyjnych szkół na Madagaskarze niektóre dzieci wyszły z domu o godzinie 6, czyli od razu po wschodzie słońca. Bały się spóźnić — nie mają przecież zegarka. Jedna z mam, widząc swoje dziecko w nowym ubraniu i z plecakiem, rozpłakała się. „Spotkało nas takie wielkie szczęście” – szlochała. Misjonarze za zgromadzenia Ducha Świętego prowadzą na wyspie 20 szkół dla prawie 6000 uczniów.
Gospodarstwo dla domu sierot na Madagaskarze to:
- wyżywienie uczniów w szkołach, domu dziecka i internacie
- praca dla bezrobotnych
- edukacja i przygotowanie do zawodu dla dzieciaków
- rozwój regionu
- finansowe usamodzielnienie misji.
Tak wygląda rolnictwo na Madagaskarze u początku 21. stulecia.
Koszt założenia gospodarstwa dla domu sierot w Mampikonach to 86 000 PLN. Przykładowe koszty w ramach tego projektu:
- sadzonki drzewek owocowych, kokosów i eukaliptusów (2900 szt.) – 1880 PLN
- wysiew kukurydzy (200 kg) – 690 PLN
- wysiew orzeszków ziemnych (400 kg) – 1180 PLN
- zakup prosiaków (30 szt.) – 1820 PLN
- zakup piskląt (60 szt.) – 280 PLN
Takie są koszty. Takie są konkrety. Twoja wpłata to inwestycja, nie tylko doraźna pomoc!
Jocelyn ma około 10 lat. Jego mama nie potrafi czytać i pisać. Samotnie wychowuje czworo dzieci. Kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży i z trójką małych dzieci przeszła przez busz prawie 200 km w poszukiwaniu pracy. Pracownicy misji znaleźli ją wycieńczoną. Dzieci brudne i głodne siedziały wokół niej, nie wiedząc, co robić. Dziś mama Jocelyn ma tylko dorywczą pracę: zarabia piorąc nad rzeką albo podlewając cebulę. Chłopiec mieszka w domu dziecka, a jego starsze siostry w internacie.
Leolidema pochodzi z wioski w buszu. Jego mama zmarła na malarię. Tata wychowuje samotnie dziesięcioro dzieci. Razem ciężko pracują przy uprawie ryżu. Dochód wystarcza im tylko na skromne wyżywienie. Leolide ukończył dwie klasy gimnazjum w państwowej szkole, ale z powodu coraz trudniejszej sytuacji finansowej rodziny groziło mu przerwanie nauki. W szkole u misjonarzy szybko się zaaklimatyzował. Uczy się zawzięcie do późnej nocy, robiąc ogromne postępy. Mówi, że nie chce zmarnować otrzymanej szansy. W domu dziecka dla chłopców ma pełne utrzymanie, wyżywienie i dobre warunki do nauki.