Pomoc, która działa

header
Fot.: Justy­na i Woj­ciech Ziębowie
Fot.: Justy­na i Woj­ciech Ziębowie

FUN­DA­CJA POWSTA­ŁA W 2012 R.,

rok póź­niej ruszy­ła pierw­sza zbiór­ka. Pro­jekt był roz­pi­sa­ny na czte­ry tysią­ce zło­tych. Tak, przy­zna­je­my, że były wte­dy oba­wy, czy zbie­rze­my całą kwo­tę. Kil­ka lat póź­niej Fun­da­cja w rok prze­ka­zu­je na pomoc Afry­ce pra­wie czte­ry milio­ny złotych.

Ale spo­koj­nie, zanim do tego doszło, trze­ba było się napraw­dę moc­no spiąć. Kie­dy rocz­na cór­ka szła spać, sia­da­li­śmy przy sto­le i pako­wa­li­śmy listy do Dar­czyń­ców. Set­ki, tysią­ce listów – praw­dzi­wa pira­mi­da pudeł. Fun­da­cja nie ruszy­ła­by też bez gro­na pro­fe­sjo­na­li­stów, któ­rzy przez kon­kret­ny czas pra­co­wa­li jako wolontariusze.

A teraz nie poma­ga­ła­by bez rze­szy Dar­czyń­ców, któ­rzy dają pie­nią­dze i …zaufa­nie. To ogrom­ne zobo­wią­za­nie. Kie­dyś dosta­li­śmy list od pew­nej sta­rusz­ki. W jed­nym dniu w tygo­dniu jadła tyl­ko chleb i piła wodę. Zaosz­czę­dzo­ne 10 zł odkła­da­ła. Po mie­sią­cu wpła­ci­ła 40 zł na kon­to. List od tej pani dzia­ła lepiej niż nad­zór urzę­du skarbowego.

DLA­CZE­GO LUDZIE NAM UFAJĄ?

Nasz pomysł na fun­da­cję to bycie pomo­stem mię­dzy Dar­czyń­ca­mi a ludź­mi w Afry­ce. Tam, na miej­scu, dzia­ła­ją set­ki ludzi czy orga­ni­za­cji, któ­re dosko­na­le zna­ją miej­sco­we potrze­by. Czę­sto mają świet­ne pomy­sły, ale nie mają środ­ków. Po co budo­wać szko­ły tam, gdzie potrzeb­ne są plan­ta­cje albo odwrot­nie? Cen­tral­ne pla­no­wa­nie w Afry­ce zza biur­ka w Kra­ko­wie? Bez sen­su. Wysy­ła­nie kon­te­ne­rów czy inży­nie­rów? Bez sensu.

Pił­ka jest więc po stro­nie Afry­ki. Afry­kań­czy­cy, czę­sto znie­chę­ce­ni doraź­ną, goto­wą pomo­cą, któ­ra nie daje szan­sy na trwa­łą popra­wę ich sytu­acji, widzą, że w koń­cu coś zale­ży od nich. Chce­my prze­ła­my­wać ste­reo­typ bier­nej Afry­ki. To Afry­ka, któ­ra dzia­ła. Któ­ra budu­je, gdy dosta­je szansę.

A nasza fun­da­cja daje tę szan­sę – to

MURY SIĘ PNĄ, STUD­NIE SIĘ KOPIĄ, ORZESZ­KI ZIEM­NE ROSNĄ W ZIE­MI, KURY W KUR­NI­KU, A CO PORA­NEK TYSIĄ­CE DZIE­CIA­KÓW IDZIE DO SZKO­ŁY (TAKIEJ PORZĄD­NEJ, MUROWANEJ).

Justy­na i Woj­ciech Ziębowie

Fot.: Dariusz Marut