Przekazaliśmy na Madagaskar brakujące 60 tysięcy euro na dożywianie przez rok 700 dzieci w Mampikony. Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy wsparli ten projekt. Wkrótce rozpoczniemy zbiórkę na budowę centrum medycznego na Madagaskarze.
Ludzie w Mampikony są bardzo ubodzy. Dzieci głodują i umierają z głodu. Trudno tu o jedzenie, bo osiem miesięcy w roku panuje pora sucha, a potem wraz z porą deszczową nadchodzą powodzie. Niemożliwe jest uprawianie ziemi, tak by jedzenia było pod dostatkiem. Nawet ryż (najpopularniejsze i najtańsze pożywienie) jest sprowadzany aż z Pakistanu.
Nasika została przyniesiona do misji w Mampikony na Madagaskarze przez obcą kobietę. Dziewczynka miała kilka miesięcy i ważyła 2900 g. Tyle, co nieduży noworodek. Matka dziecka zmarła przy porodzie, ojciec zniknął. Kobieta, która zaopiekowała się Nasiką, karmiła ją kleikiem ryżowym – tylko to miała. Po dwóch miesiącach dożywiania w misji dziewczynka ważyła ponad sześć kilogramów!
Tylko co czwarte dziecko ma mamę i tatę. Wiele kobiet umiera przy porodzie, a kiedy sierotą zajmuje się babcia czy samotny ojciec, karmi noworodka tym, co ma: bananami od pierwszych dni życia, wodą z cukrem, rozcieńczonym mlekiem skondensowanym. Tak karmione niemowlę zaczyna biegunkować, a biegunka dla niedożywionego dziecka na Madagaskarze oznacza śmierć.
Jedna puszka mleka w proszku na tydzień to wydatek rzędu 1 miesięcznego zarobku kobiety, która pracuje na roli (a tak najczęściej zarabiają tu babki i matki). Zresztą, na Madagaskarze niedożywione są też często dzieci karmione piersią. Gdy matka głoduje, jej pokarm nie jest dostatecznie pożywny.
Tombozafy trafił do misji w Mampikony wyniszczony. Niedożywiony, z pasożytami, zapaleniem płuc i pęcherza. Jego serce już szwankowało. Chłopiec jadał zaledwie niewielką porcję ryżu, co kilka dni. Opiekowała się nim sędziwa babcia. Matka zmarła, ojciec porzucił dzieci. Nie pomogło żywienie przez sondę w misyjnym centrum zdrowia. Tombozafy zmarł po kilku dniach leczenia. Miał 8 lat.
Jeden posiłek dziennie: ryż i liście
Na Madagaskarze niedożywione są też i starsze dzieci. Np. w rejonie Mampikony problem ten dotyczy około 30 proc. najmłodszych. Ryż z liśćmi jest podstawą ubogiej diety dzieci, które zwykle jedzą tylko jeden posiłek dziennie. Najmłodsi chorują na wszystkie typy niedożywienia i awitaminozy. A jeżeli dziecko jest niedożywione, śmierć w wyniku biegunki infekcyjnej, malarii czy duru brzusznego to kwestia kilku dni.
Dla niedożywionego dziecka malaria, a nawet biegunka, to wyrok śmierci.
700 dzieci czeka
Na Madagaskarze w rejonie Mampikony pracuje dwóch misjonarzy z Bydgoszczy: o. Dariusz Marut i o. Michał Apiecionek. Prowadzą tutaj m.in. szkoły, sierociniec, gospodarstwo dla domu sierot i ośrodek zdrowia. Misjonarze mówią, że żyjąc w Mampikony, trzeba być gotowym na śmierć. Trudno o czystą wodę, lekarstwa, jedzenie. Dziś ktoś żyje, jutro już go nie ma.
W Mampikony polscy misjonarze dożywiają 700 dzieci dziennie. Dbają, by pomoc trafi ała do najbardziej potrzebujących, do sierot i najuboższych rodzin. Dla niemowląt mają mleko w proszku. Starsze dzieci karmią w stołówkach, w których wydają ciepłe wartościowe posiłki (ryż, mięso, ryby, warzywa).
To wymaga środków, których misjonarze po prostu nie mają. Żeby nakarmić jedno dziecko, misjonarze potrzebują dziennie 2,80 zł.
Liantsoa (5 lat), która straciła oboje rodziców. Ją i jej rodzeństwo przygarnęli życzliwi, ale biedni ludzie. Rodzinie nie wystarcza nawet na jedzenie. Dla dziewczynki obiad w stołówce misji to jedyny posiłek w ciągu dnia.
Florencia (8 lat), którą wraz z siedmiorgiem rodzeństwa wychowuje tata – wdowiec. Dziewczynka przymierała głodem. Teraz w misyjnej stołówce codziennie dostaje ciepły obiad.