Przekazaliśmy 249 tys. zł na budowę centrum medycznego w Mampikony na Madagaskarze.
Mama dziewczynki o imieniu Kadinisoa ciężko zachorowała i straciła pokarm. Córka, karmiona rozgotowanym ryżem i mlekiem kondensowanym, z każdym dniem słabła. Rodziców nie stać było ani na lekarza, ani na mleko zastępcze. Przynieśli ją do misji, która działa w Mampikony, ubogim rejonie na Madagaskarze. Pięciomiesięczne niemowlę ważyło trzy i pół kilograma. Ale po niespełna trzech tygodniach leczenia – już pięć kilo.
Funkcjonujące centrum medyczne:
Kobieta dzieli się tym, w co wierzy w życiu: Dziecko to skarb, to kamień szlachetny. Obym mogła donosić jeszcze jedno.
Na Madagaskarze matki umierają przy porodzie sto razy częściej niż w Polsce.
Żyjąc w Mampikony, biednym rejonie Madagaskaru, trzeba być gotowym na śmierć. Brakuje czystej wody, leków, opieki medycznej. Powszechne niedożywienie zbiera straszne żniwo. Średnia długość życia to zaledwie 45 lat. Najczęstsza rodzina to mama-wdowa i kilkoro dzieci. Służba zdrowia jest odpłatna i przez to niedostępna dla większości Malgaszów, utrzymujących się z uprawy cebuli, ryżu i manioku.
Na Madagaskarze śmiertelność matek to 450 zgonów na 100 tys. urodzeń, w Polsce: niewiele ponad 4. Często przyczyną zgonów jest brak położnej czy niehigieniczne warunki porodu. Niedożywienie kobiety powoduje śmierć dziecka lub jego niską masę urodzeniową a także częstsze choroby.
Wielu tych śmierci można uniknąć. Jak? Przez wczesną diagnostykę i interwencję lekarską. Przez dożywianie matek i dzieci. Przez suplementy. Przez zwyczajną, podstawową opiekę medyczną.
Mleko zastępcze na Madagaskarze jest bardzo drogie, często ubogie matki zastępują je mlekiem skondensowanym. W skrajnych przypadkach niemowlętom podaje się tylko wodę z cukrem.
Samotna… babcia.
Mama Fermina zmarła przy porodzie. Ojciec dziecka zniknął. Rodziny nie stać było na położną. Wystąpiły komplikacje. Osieroconym dzieckiem zajęła się babcia Heliene – uboga kobieta, pracująca na polu ryżowym. Nie było jej stać na mleko zastępcze. Fermin w trzecim miesiącu życia ważył dwa i pół kilograma. Chorował na zapalenie płuc i biegunkę. Heliene była załamana, nie wiedziała, gdzie szukać pomocy. Przyjaciółka doradziła jej, by udała się do misji w Mampikony. Nie była pewna, czy misja rzeczywiście istnieje i czy otrzyma tam pomoc. Tylko „słyszała od ludzi”. Widząc, że wnuk ma się coraz gorzej, Heliene zaryzykowała. Wybrała się w długą, pieszą podróż. W misji chłopiec wyzdrowiał i zaczął przybierać na wadze. Babcia uczy się, jak się nim opiekować: jak pielęgnować malucha i czym go karmić.
W misji katolickiej w Mampikony na Madagaskarze funkcjonuje przychodnia, w której przyjmuje się obecnie około 40 pacjentów dziennie. Ale to mało! Trzeba ją rozbudować w solidne centrum medyczne. Będzie ono pomagać ubogim kobietom. Zaoferuje opiekę ginekologiczną, dożywianie i matek, i dzieci, szczepienia i suplementację witaminami, szkolenia medyczne i żywieniowe. Rozbudowa przychodni obejmie stworzenie m.in. porodówki, apteki z tanimi lekami, gabinetów (w tym USG), dwóch sal chorych. Teraz, gdy środki zostały przekazane, misjonarze na Madagaskarze mogą przystąpić do budowy centrum.