Przekazaliśmy 151 000 zł na budowę nowego budynku, wchodzącego w skład Ośrodka Zdrowia w Dimako w Kamerunie.
Przychodnia ma już 16 lat. Znajduje się w części wschodniej Kamerunu. Przyjmuje pacjentów z okręgu, liczącego około 8 000 ludności. W 2004 roku przychodnia zaczynała w dwóch pomieszczeniach drewnianego i bardzo zniszczonego domku wspólnoty zakonnej Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Z czasem oddano do użytku pierwszy budynek, który mieści salę porodową i sale szpitalne. Brakuje następnego budynku — zw. przychodni zdrowia, do której będą przychodzić chorzy, kobiety w ciąży, dzieci na szczepienia.
Każdego dnia przychodzi do ośrodka około 50 chorych na konsultacje, ale są jeszcze inne przypadki tj. wypadki przy pracy, wypadki drogowe czy kobiety ciężarne do porodu. Rocznie ośrodek przyjmuje około 6000 chorych. W mieście jest jeszcze mały szpital państwowy, ale niestety prawie nie funkcjonuje — brak leków, brak potrzebnych rzeczy do pracy w laboratorium i — co jeszcze trudniejsze — brak wody i światła.
Praca bez tego kolejnego budynku jest bardzo trudna. Nie ma sali opatrunkowej, często przyjmuje się chorych z wypadków w sali porodowej albo na salach chorych, gdy szpital jest pełny i sala porodowa zajęta. Chory kładzie się gdziekolwiek, gdzie jest miejsce. Wielkim problemem są też szczepienia dzieci i kobiet w ciąży, w tej chwili używane są do tego salki katechetyczne. Na jeden seans szczepień, regularnie cztery razy w miesiącu, przychodzi około 100 kobiet z dziećmi. Inne działania ośrodka to: różnego rodzaju pogadanki i zebrania, kampanie lecznicze np. okulistyczna czy ginekologiczna. Często odbywają się pod gołym niebem.
Nowy budynek będzie mieścił sale: opatrunkową, szczepień i iniekcji, gabinety do konsultacji chorych (2), gabinet do USG, laboratorium, aptekę, dużą salę do zebrań oraz do prowadzenia konsultacji zbiorowych prenatalnych i szczepień dzieci.
Gael urodziła swoje dziecko w drodze (na motorze) do przychodni w Dimako w Kamerunie. Po dotarciu na miejsce Gael i jej syn otrzymali potrzebną pomoc.
Elise ma dwa lata. Z trudem udało się ją uratować. Do ośrodka trafiła z ciężką postacią malarii, nieprzytomna, z wysoką gorączką, drgawkami i ciężką anemią. Jej rodzice nie mieli jakichkolwiek środków na leczenie. W trzecim dniu intensywnego leczenia nastąpiła poprawa. Eliza zaczęła jeść i reagować na to, co się dzieje wokół niej.