Wybudowaliśmy szpital w Antsirabe. To jak dotąd największy projekt, zrealizowany przez naszą Fundację — zebraliśmy 1 235 210,76 zł!
Nowy budynek szpitala mieści ponad 100 łóżek. Jest to solidna, trzykondygnacyjna budowla z 40 pomieszczeniami. Stanowi bezcenną pomoc dla tysięcy potrzebujących.
Tylko w tym szpitalu można otrzymać pomoc i dodatkowo nie trzeba płacić łapówek – mówi mama Mihaje, chłopca wyleczonego z wysokiej gorączki i bardzo uporczywego kaszlu. przybyli tu z wioski, odległej o 40 km od szpitala.
Antsirabe to miasto o populacji ćwierć miliona. Szpitalny oddział położniczy odbiera rocznie 1200 porodów. Szpital ogólnie przyjmuje przynajmniej 150 pacjentów dziennie. Szpital Ave Maria to jedyna tego typu placówka w regionie i dla wielu jedyna nadzieja na pomoc.
Pacjenci tu czują się bezpieczni, bo nie patrzymy na pieniądze, tylko ratujemy ludzi – tłumaczy siostra Małgorzata Langer ze szpitala w Antsirabe, prowadzonego przez franciszkanki misjonarki Maryi. – Ludzie nie chcą jeździć do szpitala w stolicy. Boją się. Tam szpitale są przepełnione, chorzy często umierają. Do stolicy jest ponad 200 km, a droga to same dziury. To długa i męcząca podróż, na którą ubogich po prostu nie stać. Tu nie ma ambulansów – nawet my go nie mamy, tylko jeden samochód do wszystkiego: i do gospodarstwa, i dla chorych. Nie ma w okolicy innego szpitala dobrze wyposażonego, ze sprzętem diagnostycznym. Zresztą jak się idzie do państwowego szpitala, to najpierw trzeba wykupić receptę. Dopiero wtedy się zajmują chorym. A jak nie ma pieniędzy, to umiera na korytarzu, bo nikt nie zaryzykuje, żeby mu pożyczyć na leczenie.
Nasze zawołanie to „Służba życiu”. Tu robi się wszystko, żeby to życie ratować – krótko, po żołniersku, tłumaczy siostra Małgorzata.
Aeckel ma 11 lat. Mieszka w biednej wiosce, gdzie nie ma lekarza. Gdy zranił się w nogę, był źle leczony. Wdało się zakażenie, przyszła gorączka. Chłopak trafił do szpitala w stanie śpiączki. Dopiero po trzech dniach odzyskał przytomność. Operacja uratowała mu nogę i prawdopodobnie życie.
Dlaczego nie przyjęliście umierającej?
Opowiem wam, jak tu jest – mówi misjonarka. — Ostatnio o północy przywieźli Felicie, która urodziła kilka godzin wcześniej i miała krwotok. Najpierw pojechali do innego szpitala, ale tam ich nie przyjęli. Kobieta była w agonii, straciła bardzo dużo krwi, prawie bez ciśnienia. Nie miała oznaczonej grupy krwi, żadnych badań, nic. Tylko krwotok i utrata przytomności. Zaczęliśmy w środku nocy szukać krwi. Czasem w szpitalu państwowym jest, czasem nie ma — żadnej gwarancji. Gdy nie ma, wtedy pytamy zwłaszcza po misjonarzach. Po 11 latach pracy wiem, jaką krew mają u franciszkanów czy u salezjanów. Wreszcie znaleźliśmy. To było pół godziny w jedną stronę, pół godziny w drugą. Zdążyliśmy: przetaczamy, Felicie przeżyła. Tym razem się udało. Rano rozmawiam z tym drugim szpitalem: dlaczego nie przyjęliście umierającej? „Nie było miejsca”. Codziennie coś takiego się dzieje.
Laomi ma trzy miesiące i zaraz przejdzie zabieg podcięcia zrośniętego języczka. Z braku miejsca odbywa się to na stole obok innych noworodków.
Gdyby nie pomoc szpitala Ave Maria, Felicie wykrwawiłaby się na śmierć. W takich sytuacjach znajduje się wiele kobiet, które nie mają możliwości dotrzeć do szpitala. Nieraz wobec braku transportu umierają po drodze. One, albo ich dzieci.
Antsirabe to miasto o populacji ćwierć miliona. Szpitalny oddział położniczy odbiera rocznie 1200 porodów. Szpital ogólnie przyjmuje przynajmniej 150 pacjentów dziennie. Ale na ćwierć miliona mieszkańców, plus okoliczne wioski, to o wiele za mało. Nie ma warunków i miejsca, by przyjąć wszystkich chorych. Wielu leży na korytarzach, a mniej pilnych pacjentów odsyła się do domu. Sale są przepełnione. Bywa, że opiekun śpi na materacu pod łóżkiem.
Nie ma na pralkę, a co dopiero na budowę
A szpital Ave Maria to jedyna tego typu placówka w regionie i dla wielu jedyna nadzieja na pomoc. Stąd tak pilna była budowa kolejnego budynku szpitala. Placówka przyjmuje bezpłatnie wielu ubogich. To, co jest w stanie zarobić, idzie na utrzymanie.
Davisoa ma dwa miesiące i waży już ponad dwa i pół kilo. To duży sukces! Urodził się jako wcześniak z wagą 1,3 kg. Gdyby nie pomoc szpitala, nie miałby szans. Tylko tu jest inkubator. Mama Oliviane pracuje przy uprawie ryżu 30 km od szpitala. Poród zaczął się w domu. Najpierw rodzina niosła ją kilka kilometrów. Resztę drogi przebyli wozem, ciągniętym przez byki.
Starego nie będziemy burzyć – mówi siostra Małgorzata. Budową zajmie się jej zgromadzenie. — Mamy tu fachowców od budowlanki. A personel szpitala? Nie będzie problemu. Dziś cały zespół – 70 osób – to Malgasze. Świetnie wykształceni – ucina ewentualne wątpliwości siostra (jest jedyną Europejką w szpitalu).
Codzienna kolejka do szpitala. — Ludzie przynoszą chorych na noszach. Czasem idą tak nawet sześć godzin. Bywa, że przychodzi pół wioski i te 30 osób czeka na wolne łóżko przed szpitalem, a my nie mamy miejsc, żeby przyjąć ich chorego. To wzruszające, ale i straszne, że musimy szybko kogoś wypisać, żeby przyjąć następnego – mówią siostry.
Szpital Polski w Antsirabe został otwarty 18 grudnia 2020 r.