Projekt

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

PORODÓWKA

LICZBA PROJEKTU: 240 690 ZŁ

MIEJSCE: KAMERUN

NR PROJEKTU: 20/2021

Zrealizowane!
Bardzo dziękujemy za każde wsparcie!

https://website2024.pomocafryce.org/wp-content/uploads/2021/05/budowa-porodowki-w-madingring-kamerun-tak-bardzo-sie-boje.mp4

PRZEKAZALIŚMY 240 690 ZŁ NA BUDOWĘ PORODÓWKI W MADINGRING.

Wykończenie ośrodka zdrowia w Madingring (Kamerun)
Wykończenie ośrodka zdrowia w Madingring (Kamerun)

Aktualny stan budowy porodówki.

Wysyłamy je daleko… Dwa tygodnie temu przyszła do nas kobieta rodząca – wspominają pracownicy mini-przychodni na północy kamerunu. – dziecko było źle ułożone. nie mogliśmy nic zrobić. nie mieliśmy narzędzi. do cięcia cesarskiego wysłaliśmy ją 350 km do szpitala. po drodze zmarła i mama, i dziecko. nic nie dało się zrobić.  

W Madingring daleko na północy Kamerunu jest przychodnia. Siostry przekształciły domek w malutką przychodnię. Ale wszystko tam jest „mini” – małe laboratorium, pokój do konsultacji i mini mini sala do porodu – praktycznie mieści się w niej tylko łóżko porodowe. Taka placówka obsługuje kobiety z 64 wiosek, w których mieszka ponad 70 tysięcy ludzi… Dystans do szpitala w Garoua, gdzie zawozi się do „cesarki” ciężarne, to 327 km. Do najbliższego ośrodka zdrowia i apteki – 127 km.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Tak bardzo się boję, że przy porodzie coś pójdzie nie tak, a w Madingring nie da się zrobić operacji – mówi Samira, w ciąży z drugim dzieckiem.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Stąd uciekają nawet lekarze

To miejscowość w buszu. Warunki medyczne są bardzo trudne: brakuje leków i wody, nie ma sprzętu i prądu. Nawet lekarze stąd uciekają. Państwo ma politykę wyznaczania młodym lekarzom placówek w buszu, gdzie czasem mijają nawet dwa lata, zanim dostaną pierwszą wypłatę. Więc są na placówce tylko w teorii, a w praktyce leczą gdzie indziej.

Ludzie żyją tu z pola: zbierają orzeszki, kukurydzę, fasolę. Na obrzeżach miejscowości: lepianki. W środku: łóżko, kartony zamiast szafek, rzeczy na sznurkach pod sufitem z obawy przed gryzoniami.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Obecna „porodówka” dla 64 wsi.

 

Liczba zgonów przy porodzie:

  • Polska – 2;
  • Kamerun – 529

(na 100 tys. urodzeń, za: World Bank 2017)

Po porodzie w pole

Brakuje podstawowej opieki medycznej. Kobiety głównie rodzą w domu, gdzie towarzyszy im mama lub lokalna położna. W razie komplikacji – jest duży problem. Do szpitala jest daleko i przeciętnej rodziny nie stać na taką podroż. Gdy stać, to do porodu kobiety przyjeżdżają… na motorze. Do przychodni – na piechotę. Często młoda mama jeszcze tego samego dnia wraca do dzieci i pracuje normalnie. Zdarza się, że kobieta kończy rodzić o godzinie 10, a o 18 jest już w domu.

Główną troską tutejszych kobiet jest: jak nakarmić rodzinę? Pracują od rana do wieczora: wstają wcześnie rano, dbają o dzieci, przynoszą wodę, idą do pola, wracają i przygotowują posiłek. Tu wszystko zajmuje mnóstwo czasu: po wodę trzeba iść do studni i wrócić z 20-litrowym bidonem. Kobiety noszą wodę od najmłodszych lat: nikogo nie dziwi 5-letnia dziewczynka z kanistrem na głowie (tylko mniejszym, 6-litrowym). Ugotowanie posiłku zajmuje 3–4 godziny dziennie. Nie przechowuje się jedzenia, nawet mąki, ze względu na upał i robaki. Najpierw trzeba zmielić ziarno, potem długo gotować mąkę na boule, czyli rodzaj kuli z ciasta, którą się je z sosem z liści. Pole obrabia się ręcznie, bez maszyn, jak trzeba – to z dzieckiem na plecach.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Gawa Bonifce, pielęgniarz w Madingring, mówi: „Podstawowy problem to brak narzędzi. A często trzeba kobietom zrobić np. cesarki. Wtedy wysyłamy je daleko. To niebezpieczne, a i kobiety nie mają pieniędzy na taką podróż. Kolejnym problemem jest ciasna sala, no i samo łóżko jest bardzo stare”.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Siostra Marie Pauline wspomina sytuację, która zdarzyła się tu 25 lutego tego roku.: „W drodze do szpitala zmarli oboje: i mama, i dziecko. Nic nie mogliśmy wtedy zrobić. Gdybyśmy mieli porodówkę, moglibyśmy tę kobietę ocalić. I inne także, bo to nie wydarzyło się po raz pierwszy”.

Budowa porodówki w Madingring (Kamerun)

Muszą liczyć tylko na siebie

„Kobiety są dzielne. Pamiętam: przed laty była tu epidemia cholery – wspomina pracująca w Kamerunie s. Oliwia Kwiecień.

– Pewna starsza pani, która miała już dobrze ponad 60 lat, choć sama nie wiedziała ile dokładnie, wzięła do siebie trzy dziewczynki na wychowanie. Inaczej, z powodu biedy, wydano by je za mąż w wieku 12–13 lat. Pamiętam, miała na imię Fanta. Stworzyła im dom, wysłała je do szkoły.

I gdy przyszła epidemia, to jeszcze wzięła pod opiekę jednego pana, chorego psychicznie, który bez jej opieki nie miałby szans. Podawała mu posiłki i picie. On przeżył, ona zmarła. Tak, miała dobre serce, ale też była bardzo dzielna – jak wiele kobiet tutaj, które muszą liczyć tylko na siebie”.

„Nazywam się Djidja Hamadou. Mieszkam w Madingring przy targowisku. Tu, do ośrodka, chodziłam na badania i szczepienia. Ale tu nie ma wystarczającej opieki dla kobiet w ciąży, gdy są komplikacje. Gdyby tylko udało się polepszyć salę porodową i kupić USG… Obecnie jestem w drugiej ciąży i tak bardzo bym chciała, żeby wszystko było w porządku”. (Djidja Hamadou jest muzułmanką. Katolickie siostry pomagają wszystkim potrzebującym, bez względu na wyznanie).

DZIAŁAJ Z NAMI!

Zostań darczyńcą Polskiej Fundacji dla Arfyki – dołącz do naszej społeczności! Wpłaty możesz dokonać w dogodny dla siebie sposób

Wpłać bezpośrednio na konto Fundacji, regularnie wspieraj nas stałym przelewem lub zrób szybki przelew blik.

Twoja wpłata zmieni czyjeś życie

Podziel się: