Przekazaliśmy 56 698 zł na zakup używanego autobusu szkolnego dla przedszkola w Maganzo. Autobus został zakupiony na giełdzie w Japonii.
Przedszkole w Maganzo Ushirombo, prowadzone przez Zgromadzenie Sióstr Św. Elżbiety, jest przeznaczone dla dzieci w wieku od 4 do 6 lat, niezależnie do wyznania. W praktyce jest tu 10 różnych wyznań afrykańskich oraz muzułmanie. Do tej pory sfinansowaliśmy budynki przedszkola oraz stołówkę.
Główna droga przez Maganzo
Przedszkole jest zlokalizowane około 7 km od asfaltowej drogi. Wiele dzieci ma trudności w dostaniu się do placówki. Wychodzą jeszcze przed świtem, by na 7.30 stawić się na zajęciach. Dzieci często do szkoły idą boso, by zaoszczędzić buty. Wędrówka jest szczególnie uciążliwa w porze deszczowej, kiedy droga przeradza się w błotne grzęzawisko. Wiele dzieci chodzi do szkoły samemu. Droga do przedszkola prowadzi wśród głębokich na kilka metrów dołów, które zostały po produkcji cegieł. Co roku zdarzają się wypadki utonięcia małych dzieci, które nieświadome niebezpieczeństwa wpadają do wypełnionych wodą dołów.
Główna droga przez Maganzo
Przedszkole jest pomocą najuboższym dzieciom, które nie mają dostępu do szkoły, a co dopiero do przedszkola. W wiosce żyje ponad 100 sierot. Połowa dzieci ze świetlicy środowiskowej to albo sieroty, albo dzieci z bardzo trudnych domów — nawet nie rodzin, bo nie można tego nazwać rodzinami. Osierocone lub porzucone dzieci mieszkają same w piątkę szóstkę lub więcej. Ich „dom” to koczowisko — nie ma materaca, dzieci śpią na ziemi na workach po mące, nakryte szmatami, nie mają koca albo jest jeden stary koc na piątkę dzieci. Kilkoro z dzieci z przedszkola mieszka z babciami w wieku 80 lat.
Dzieci wymagają pracy edukacyjnej od podstaw. Zazwyczaj pierwszy raz w życiu biorą do ręki ołówek w wieku siedmiu lat. Swoją przygodę z nauką rozpoczynają w 200-osobowej klasie (średnia krajowa: 72 dzieci) na klepisku z gliny. Edukacja w kraju jest słaba: szkoły są bardzo przepełnione, nauczycieli jest czterech na całą szkołę.
200 osób w klasie
Zazwyczaj brakuje ławek, choć osoby chętne mogą sobie zakupić na własny użytek stolik i krzesełko. Brakuje książek i pomocy dydaktycznych. Przeważa pamięciowy sposób nauki, gdzie wszystko jest recytowane bezmyślnie z pamięci. Po ukończeniu podstawówki bywa, że uczniowie nadal nie potrafią czytać czy pisać.
Nauczycielem może zostać absolwent szkoły średniej, który słabo zdał odpowiednik naszej matury lub nie zdał jej wcale. Ewentualne kierunki studiów przydzielane są przez państwo, podobnie jak miejsca pracy, więc zawód nauczyciela rzadko wypływa z powołania, a jest po prostu życiową koniecznością.
Najstarsze z rodzeństwa dzieci, które chowają się samotnie, gdy ma koło 15 lat, po szkole jedzie dorabiać: wypala cegły albo nosi ciężary, pracuje w polu. Zwykle najstarsze dzieci biorą odpowiedzialność za młodsze. Trudno im pogodzić szkołę i pracę na rzecz młodszego rodzeństwa. Tym dzieciom jednak bardzo zależy, by ukończyć szkołę, to ich marzenie. Inne marzenie to często buty i lepsze ubranie na niedzielę do kościoła. Mają bardzo małe oczekiwania – chcą po prostu najeść się do syta. Buty czy ubranie dają im poczucie godności.
Edukacja, czyli szansa
Prowincja Tanzanii to inny obraz niż z folderów reklamowych wycieczek na Zanzibar czy pod Kilimandżaro. Turyści tu, 1000 km w głąb lądu, nie trafiają. Region jest słabo rozwiniętym terenem rolniczym, w którym transport dalej często odbywa się za pośrednictwem wozów ciągniętych przez osły. Ludzie przemieszczają się pieszo lub na rowerach, rzadko na motorach. Szkoła zmienia szansę dzieciaków, o ile opanują czytanie oraz pisanie i będą umiały zmierzyć, zważyć i gospodarować pieniędzmi. Edukacja daje im też poczucie odpowiedzialności za swoje życie, uczy pracowitości i zwiększa szansę, że jako dorośli będą potrafili się dobrze zająć gospodarką czy hodowlą zwierząt.