Zakończyliśmy zbiórkę na budowę ośrodka zdrowia w Chamilali w Zambii. 16 marca 2015 r. wysłałem siostrom boromeuszkom ostatni przelew na ten cel. Przekazaliśmy w sumie 26 000 dolarów, czyli 105 023,80 zł. Dzięki hojności darczyńców skupionych wokół naszej fundacji, tysiące osób w tym rejonie zostanie objętych opieką zdrowotną. Za każdą wpłatę na ten cel z całego serca dziękuję. Zrobiliśmy coś naprawdę dobrego!
Opis (archiwum) zrealizowanego projektu
Nadzieja dla chorych
W Zambii na obszar duży jak polskie województwo przypada jeden szpital. Pomocy można też szukać w ośrodku zdrowia, jeśli znajduje się w pobliżu. W przychodni nie pracuje jednak lekarz, ale pielęgniarka. Pozostały personel to sprzątaczka i nocny stróż. Raz w miesiącu dostają skrzynkę z podstawowymi lekarstwami, których zwykle jest zbyt mało.
Rejon wioski Chamilali to górzysty teren bez przemysłu, prądu, telekomunikacji. Gospodarstwa są rozproszone na ogromnym obszarze. Ekstremalne temperatury utrudniają uprawę roli, a zbiory często są plądrowane przez małpy. Brakuje dróg, które mógłby pokonać samochód bez napędu na cztery koła i wyciągarki.
Mieszkańcy rejonu podróżują przepełnionymi busami i wyładowanymi ciężarówkami. Często zdarzają się wypadki. Ich ofiary umierają na miejscu lub w drodze do szpitala, bo w okolicy praktycznie nie ma dostępu do opieki medycznej. W rejonie nie ma ośrodka zdrowia, a najbliższy szpital jest oddalony od Chamilali o prawie 80 km. W porze deszczowej prowadząca do niego droga staje się nieprzejezdna.
300 chorych czeka
Siostry boromeuszki pracują w Zambii od 43 lat. Pomagają sierotom, chorym, ubogim i opuszczonym. Prowadzą Misyjny Szpital św. Łukasza w Mpanshya. To szpital dobrze wyposażony, z wykwalifikowanym personelem. Kilka lat temu siostry stworzyły „Mobilny Ośrodek Zdrowia”: raz w miesiącu przyjeżdżają do Chamilali i w miejscowej szkole przyjmują chorych. Na siostry zwykle czeka od 250 do 300 pacjentów. W ten sposób siostry mogą udzielić tylko doraźnej pomocy.
Pomoc w dzień i w nocy
Chamilali potrzebuje ośrodka zdrowia. Siostry chcą zbudować w tej miejscowości stacjonarną przychodnię, do której należeć będzie karetka pogotowia. W nagłych wypadkach mieszkańcy rejonu otrzymają tu pierwszą pomoc w dzień i w nocy. Opiekę mieć będą ciężarne kobiety i chore dzieci. Powstanie ośrodek, którego personel będzie leczyć okoliczną ludność i zadba o profilaktykę chorób.
Plany… i konkrety
Siostry boromeuszki od podszewki znają lokalne warunki i potrzeby miejscowej ludności. Wiedzą, jak doprowadzić do otwarcia ośrodka zdrowia w Chamilali. Jedyne, czego im brakuje, to pieniądze. Na budowę ośrodka zdrowia siostry pozyskały już 26 tys. dolarów. Z Włoch otrzymają wyposażenie placówki oraz instalację solarną, żeby w przychodni był prąd. Do ukończenia inwestycji potrzebują jeszcze 93 tys. złotych. Liczą na naszą pomoc.
Potrzeba 93 tys. złotych na budowę ośrodka zdrowia w Chamilali (Zambia)
Placówka będzie miała:
- oddział położniczy (sala z sześcioma łóżkami i schronisko dla kobiet na 12 miejsc),
- oddział pogotowia (sala z sześcioma łóżkami dla ofiar wypadków drogowych i innych nagłych przypadków),
- poradnię (zapewni profilaktykę, diagnostykę i leczenie),
- rozwój regionu
- karetkę.
Na stałe będą w ośrodku pracować pielęgniarki i lekarz.
W Chamilali sytuacja kobiet jest bardzo trudna. Dziewczyny najczęściej wychodzą za mąż jako 14-latki. Zwykle szybko zachodzą w ciążę. Ponieważ są jeszcze bardzo młode, ich ciąże i porody często mają trudny przebieg. Bardzo wiele kobiet i noworodków umiera. Dzieci rodzą się w ciemnych chatach, na matach, tylko w asyście starszych kobiet.
Siostra Józefa Słaba, wykwalifikowana pielęgniarka, wspomina:
Mała Beatrice mając 5 lat dopiero uczyła się chodzić. Nie umiała mówić. Była niedożywiona. Ojczym – najczęściej pijany – bił ją. Beatrice była rehabilitowana w szpitalu, a jej mama i rodzeństwo przenieśli się do swojej rodziny w pobliżu szpitala. Mama Beatrice znalazła pracę w szkole pielęgniarskiej jako sprzątaczka. Ojczymem zajęła się policja. Dziś Beatrice uczy się w naszym przedszkolu.
Kiedyś poprosiłam jedną z parafii w Polsce o zbiórkę okularów. Przyszło kilka paczek. Pojechaliśmy do wioski daleko w górach. Mieszkańcy przyprowadzili mężczyznę, który miał może 70 lat. Prawie nie widział. Przekazałam mu okulary z Polski. Mężczyzna rozpłakał się z radości jakby wyszedł z więzienia. Płakał i śmiał się, rozglądał się wkoło zdumiony, że widzi otaczający go świat. Zmarł dwa lata temu, ale jeszcze zdążył nas odwiedzić, by podziękować.
To tylko dwie historie. W rejonie Chamilali mieszka około 16 tysięcy ludzi. Wielu z nich potrzebuje pomocy!