Katolicka Szkoła Podstawowa pod wezwaniem Serca Jezusowego w Ndelele ma 50 lat tradycji. Uczy się w niej prawie rocznie 300 dzieci. Niestety, wskutek notorycznego braku funduszy, stan budynków szkoły pozostawia wiele do życzenia. Najgorzej przedstawia się sytuacja związana z sanitariatami. Siostra Teodora Jadwiga Grudzińska ze Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek, pracująca od prawie 30 lat na misjach w Kamerunie, doprowadziła do znaczącego polepszenia warunków sanitarnych w szkole, budując szkolne toalety. Obecnie najbardziej palącym problemem jest brak wody w bezpośrednim otoczeniu szkoły. Dzieci pokonują znaczną odległość z wiaderkami po wodę do picia, mycia rąk i sprzątania klas. Przechodzą przy tym ruchliwą międzynarodową drogę. Sprawia to, że niestety częste są wypadki, w których ofiarami są uczniowie szkoły. Siostra Teodora oszacowała koszt wykopania studni (25 m głębokości), wykonania i spuszczenia w głąb studni 45 cementowych kręgów na 5 500 euro. Polska Fundacja dla Afryki zebrała i przekazała tę niezbędną kwotę.
Na zdjęciu widoczne jest niebezpieczeństwo związane z brakiem studni w okolicach szkoły w Ndelele.
Zajęcia w kameruńskiej szkole.
Dzieci uczęszczające do szkoły w Ndelele.
Uczniowie szkoły w Ndelele – dwie historie:
Akieh Kadiane ma 6 lat. Jej ojciec Kpenga Lazare zmarł w 2011 roku. Mama Alime Charline zmarła rok później, oblana benzyną i podpalona przez sąsiada. Pozostawionymi sierotami opiekuje się babcia Dambele Berthe. Utrzymują się z uprawy kawałka ziemi, która nie jest ich własnością. Mieszkają w domku zbudowanym z cegieł z gliny i połączonych gliną liśćmi palmowymi. Śpią na ziemi na natach (liściach plamowych). Dzieci są dość dobrze odżywiane, bo starszy brat uprawia z babcią orzeszki ziemne i maniok. Siostry pasjonistki postarały się o adopcję serca na odległość — dzięki temu dziewczynka (z dużym opóźnieniem) poszła do szkoły w Ndelele. Wzbudziło to ogromną radość i wdzięczność zarówno samej dziewczynki, jak i babci, która ze łzami w oczach powiedziała do siostry Teodory: „Bóg cię tu przysłał, kochana siostro”.
Akieh Kadiane
Liberman Wilson Amsteon ma 6 lat. Jego mama Rosaline zmarła przy porodzie. Ojciec Martin zmarł w roku 2010 po wielu chorobach. Rodzice pozostawili szóstkę dzieci, którymi opiekuje się babcia. Mieszkają w dwóch pomieszczeniach domu po dziadku, zbudowanego z cegieł zrobionych z gliny. Babcia Jacqueline skończyła rok szkoły podstawowej, utrzymuje się z sierotami z kawałka ziemi, uprawianego motyką. Uzyskują w ten sposób maniok i orzeszki ziemne. Wszystkie dzieci śpię na natach na ziemi, babcia śpi na bambusowym gołym „łóżku” bez materaca. Nie wszystkie dzieci mają szansę chodzić do szkoły – tę możliwość dostał Wilson. Jest bardzo szczęśliwym, grzecznym chłopcem. Dobrze wywiązuje zarówno z obowiązków szkolnych, jak i opieki nad czteroletnim bratem.
Liberman Wilson Amsteon.