Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

ODDZIAŁ PEDIATRYCZNY

LICZBA PROJEKTU: 585 000 ZŁ

MIEJSCE: MADAGASKAR

NR PROJEKTU: 37/2021

Prze­ka­za­li­śmy 585 tys. zł na budo­wę oddzia­łu pedia­trycz­ne­go szpi­ta­la w Mampikony.

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)
Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Stan budo­wy I fazy szpi­ta­la latem 2022 r.

NIE STAĆ NAS NA LEKARZA

Eli­zi­na ma pięć mie­się­cy. Jej rodzi­ce nie­śli ją ponad 20 km w jed­ną stro­nę do pie­lę­gniar­ki, by uzy­skać pomoc w cho­ro­bie skó­ry (widocz­nej na zdję­ciu na gło­wie dziewczynki).

Odtwórz film na temat Budo­wa oddzia­łu dzie­cię­ce­go szpi­ta­la w Mam­pi­ko­ny (Mada­ga­skar)

Żyjąc w Mam­pi­ko­ny, trze­ba być goto­wym na śmierć — usły­sza­łam przed wyjaz­dem. Ale tam jest znacz­nie gorzej – mówi dr med. Lidia Sto­py­ra, sze­fo­wa misji medycz­nej na Mada­ga­ska­rze. Nikt z nas cho­ru­jąc tam, nie prze­trwał­by nawet kil­ku dni. Bra­ku­je wszyst­kie­go – jedze­nia, wody, prą­du, leków. 

Ogól­na sytu­acja Madagaskaru

Do leka­rza bywa, że jest nawet kil­ka­dzie­siąt km na pie­cho­tę. Do EKG czy Rent­ge­na – nawet 300 km, czy­li 7 godzin jaz­dy. Do poro­du, gdy są kom­pli­ka­cje – nawet kil­ka­na­ście godzin dro­gi: na moto­rze, zaprzę­giem a nawet na pro­wi­zo­rycz­nych noszach, nie­sio­nych przez krew­nych. Umie­ra­ją kobie­ty, któ­re potrze­bu­ją cesar­skie­go cię­cia. Umie­ra­ją dzie­ci. Więk­szość cięż­ko cho­rych, wyma­ga­ją­cych ope­ra­cji, umie­ra w dro­dze do szpi­ta­la. Służ­ba zdro­wia jest odpłat­na i przez to nie­do­stęp­na dla więk­szo­ści Mal­ga­szów, utrzy­mu­ją­cych się z upra­wy cebu­li, ryżu i manio­ku. Szpi­ta­le na Mada­ga­ska­rze są prze­peł­nio­ne. Pacjen­ci w pań­stwo­wych ośrod­kach są odsy­ła­ni nawet z zagra­ża­ją­cym życiu krwo­to­kiem. W szpi­ta­lu pła­ci się za wszyst­ko: przy­ję­cie, recep­tę, ban­da­że, strzy­kaw­ki, ręka­wicz­ki. Trze­ba mieć wła­sną pościel i jedze­nie. A prze­cież są rejo­ny, gdzie nie ma szpi­ta­la w pro­mie­niu 200 km!

Gruź­li­ca, dżu­ma i trąd

Ogól­na sytu­acja Mada­ga­ska­ru Do leka­rza bywa, że jest nawet kil­ka­dzie­siąt km na pie­cho­tę. Do EKG czy Rent­ge­na – nawet 300 km, czy­li 7 godzin jaz­dy. Do poro­du, gdy są kom­pli­ka­cje – nawet kil­ka­na­ście godzin dro­gi: na moto­rze, zaprzę­giem a nawet na pro­wi­zo­rycz­nych noszach, nie­sio­nych przez krew­nych. Umie­ra­ją kobie­ty, któ­re potrze­bu­ją cesar­skie­go cię­cia. Umie­ra­ją dzie­ci. Więk­szość cięż­ko cho­rych, wyma­ga­ją­cych ope­ra­cji, umie­ra w dro­dze do szpi­ta­la. Służ­ba zdro­wia jest odpłat­na i przez to nie­do­stęp­na dla więk­szo­ści Mal­ga­szów, utrzy­mu­ją­cych się z upra­wy cebu­li, ryżu i manio­ku. Szpi­ta­le na Mada­ga­ska­rze są prze­peł­nio­ne. Pacjen­ci w pań­stwo­wych ośrod­kach są odsy­ła­ni nawet z zagra­ża­ją­cym życiu krwo­to­kiem. W szpi­ta­lu pła­ci się za wszyst­ko: przy­ję­cie, recep­tę, ban­da­że, strzy­kaw­ki, ręka­wicz­ki. Trze­ba mieć wła­sną pościel i jedze­nie. A prze­cież są rejo­ny, gdzie nie ma szpi­ta­la w pro­mie­niu 200 km!

Dzie­ci z mala­rią, któ­re tra­fi­ły­by w Pol­sce do szpi­ta­la, tam są „hospi­ta­li­zo­wa­ne” pod drze­wem. Duża część pro­ble­mów zdro­wot­nych jest zwią­za­na z nie­do­ży­wie­niem. Wśród wynisz­czo­nych Mal­ga­szów gruź­li­ca i ane­mia sze­rzą się bły­ska­wicz­nie. Nie­do­ży­wie­nie mat­ki powo­du­je śmierć lub niską masę uro­dze­nio­wą dziec­ka a tak­że częst­sze cho­ro­by. Wciąż spo­ty­ka się przy­pad­ki dżu­my i trą­du. Śred­nia dłu­gość życia to zale­d­wie 45 lat.

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Asmi­no uro­dził się w czerw­cu tego roku z cią­ży bliź­nia­czej. To był trud­ny poród, w cza­sie któ­re­go nastą­pi­ło zła­ma­nie ręki dziec­ka. Skom­pli­ko­wa­ne cią­że wyma­ga­ją szpi­ta­la, a w tym przy­pad­ku tego zabra­kło. Mama Mar­ti­ze na szczę­ście prze­ży­ła i ma się dobrze.

Pierw­szy raz u lekarza 

Na bil­har­cjo­zę cho­ru­ją tu pra­wie wszy­scy. To cho­ro­ba paso­żyt­ni­cza, któ­rą moż­na się zara­zić przez bro­dze­nie w sto­ją­cej wodzie. W porze desz­czo­wej na Mada­ga­ska­rze jest to nie­unik­nio­ne. Nie moż­na dojść do domu, nie bro­dząc cza­sem po pachy w wodzie. Nad wodą, któ­rej uży­wa się do picia, toczy się całe życie — dzie­ci się kąpią, kobie­ty robią pra­nie, przy­cho­dzi bydło. Cho­ro­ba obja­wia się krwio­mo­czem. — „Jest tak powszech­na, że kie­dyś w cza­sie misji medycz­nej zgło­sił się do nas 14-let­ni chło­piec, któ­re­go już wcze­śniej wyle­czy­li­śmy, prze­ra­żo­ny, że ma żół­ty mocz. Myślał, że coś złe­go się sta­ło, bo przez całe życie miał mocz czer­wo­ny – mówi dr Lidia Sto­py­ra. – Stan cho­ro­bo­wy był dla nie­go nor­mal­ny. To poka­zu­je ska­lę pro­ble­mu. Nie­któ­re dzie­ci były po raz pierw­szy bada­ne przez leka­rza. Nie wie­dzia­ły, na czym pole­ga badanie”…

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Sedi (w żół­tej koszul­ce) miał gorącz­kę tyfo­idal­ną i bie­gun­kę. W takim sta­nie, boso i w upa­le, szedł z mamą (kobie­ta z wor­kiem na gło­wie) do pie­lę­gniar­ki 20 km. Do szpi­ta­la mają 50 km, więc dosta­nie się tam było niemożliwe.

Tu będzie szpital! 

W regio­nie Mam­pi­ko­ny byd­go­scy misjo­na­rze ducha­cze poma­ga­ją na wszel­kie spo­so­by: dzię­ki wspar­ciu Dar­czyń­ców naszej Fun­da­cji pro­wa­dzą m.in. kil­ka­na­ście szkół dla tysię­cy dzie­ci, dom dziec­ka, gospo­dar­stwo rol­ne, sto­łów­ki dla sie­rot. Pro­wa­dzą też przy­chod­nię, któ­ra nie­ste­ty jest nie­wy­star­cza­ją­ca, jak na ogrom­ne potrze­by regionu.

Dzie­ci są najważniejsze 

Obec­nie trwa­ją pra­ce nad budo­wą szpi­ta­la. Przy­go­to­wa­no teren pod budo­wę, zbu­do­wa­no kana­ły odpro­wa­dza­ją­ce wodę w cza­sie pory desz­czo­wej, plat­for­my, na któ­rych sta­nie szpi­tal, a mury oddzia­łu SOR sta­nę­ły w te waka­cje. Naj­pil­niej­szym eta­pem budo­wy po budyn­kach oddzia­łu ratun­ko­we­go jest pedia­tria – ze wzglę­du na ogrom­ną śmier­tel­ność dzie­ci w regio­nie. Po nim dopie­ro powsta­ną pomiesz­cze­nia gine­ko­lo­gii z położ­nic­twem, przy­chod­nie i laboratoria.

Nikt nie będzie odsyłany 

W szpi­ta­lu będą pra­co­wać tak­że Mal­ga­sze, któ­rzy są przy­go­to­wy­wa­ni do pra­cy w zawo­dzie. Od naj­uboż­szych szpi­tal nie będzie pobie­rał żad­nych opłat, a resz­ta ludzi będzie pła­ci­ła nie­wiel­kie kwo­ty. „Nikt nie będzie odsy­ła­ny bez pomo­cy, jak to się zda­rza w pań­stwo­wych szpi­ta­lach – pod­kre­śla o. Dariusz Marut. – Pomo­że­my każ­de­mu! Powsta­nie pierw­szy oddział pedia­trii w regionie”.

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Stan budo­wy szpi­ta­la na sier­pień 2021 r.

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Nie stać nas na leka­rza Raha­olo­na ma 46 lat i wycho­wu­je samot­nie piąt­kę dzie­ci. Sama jest scho­ro­wa­na. Dzie­ci czę­sto cho­ru­ją, np. na mala­rię czy gorącz­kę tyfu­so­wą. Leczą się tyl­ko domo­wy­mi spo­so­ba­mi, bo do szpi­ta­la jest za dale­ko. „Nie stać nas na leka­rza – mówi Raha­olo­na. — Nie mamy pie­nię­dzy”. Żyją w skraj­nej bie­dzie, upra­wia­jąc cebulę.

Budowa oddziału dziecięcego szpitala w Mampikony (Madagaskar)

Tak będzie wyglą­dał kom­pleks szpitalny.

Fun­da­cja orga­ni­zu­je zbiór­ki pie­nię­dzy na kon­kret­ne pro­jek­ty, reali­zo­wa­ne przez orga­ni­za­cje dzia­ła­ją­ce w Afry­ce. Jeże­li zbie­rze­my wię­cej środ­ków niż na potrze­ba na dany pro­jekt, nad­wyż­kę prze­ka­zu­je­my na następ­ną waż­ną spo­łecz­nie zbiórkę. 

Zdję­cia: Dariusz Marut/Polska Fun­da­cja dla Afryki.