Leki dla ap­teki w Sa­oudé (Togo)

LEKI DLA APTEKI

LICZBA PROJEKTU: 20 ZŁ - LEK NA MALARIĘ

MIEJSCE: SAOUDE, TOGO

NR PROJEKTU: 03/2014

Zakoń­czy­li­śmy zbiór­kę na leki dla apte­ki w Saoudé. Wpły­nę­ły ostat­nie potrzeb­ne na ten cel środ­ki i mogli­śmy prze­ka­zać całą kwo­tę – 12 000 zł pani Mał­go­rza­cie Toma­szew­skiej ze Sto­wa­rzy­sze­nia Misji Afry­kań­skich, któ­ra pro­wa­dzi tę apte­kę. To kolej­ny duży suk­ces naszej fun­da­cji, któ­ry był moż­li­wy wyłącz­nie dzię­ki Waszej pomo­cy. Za każ­de cie­płe sło­wo, przy­chyl­ny gest w naszą stro­nę i każ­dą wpła­tę bar­dzo Wam dzię­ku­ję. Razem może­my uczy­nić napraw­dę wie­le dobra i ura­to­wać zdro­wie i życie wie­lu Afrykańczyków!

Opis (archi­wum) zre­ali­zo­wa­ne­go projektu

Ist­nie­ją szpi­ta­le, do któ­rych trze­ba wyku­pić wej­ściów­kę. Gdy już wej­dziesz, przyj­mu­je cię nie-lekarz, któ­re­mu musisz jed­nak zapła­cić. Zapła­cisz też za leki. Pościel i jedze­nie przy­nie­siesz sobie z domu. 

Taki szpi­tal w Togo (Zachod­nia Afry­ka) to mimo wszyst­ko wciąż luk­sus, dostęp­ny dla naj­bo­gat­szych. W wio­skach ludzie ska­za­ni są na przy­chod­nie, w któ­rych nie ma leka­rzy, bie­żą­cej wody, a stół poro­do­wy to drew­nia­ny lub beto­no­wy mebel wyło­żo­ny płyt­ka­mi z dużym otwo­rem pośrod­ku. Cho­le­ra, febra, tężec i mala­ria są bez­li­to­sne. Cho­ro­by sku­tecz­nie leczo­ne w Pol­sce w Togo są dużo groź­niej­sze, ponie­waż czę­sto leczą je zna­cho­rzy lub szarlatani.

Przy­chod­nia w Saoudé.

Pomoc za miskę kukurydzy

W wio­sce Saoudé na pół­no­cy Togo ludzie pra­cu­ją głów­nie na roli. A pra­cu­ją cięż­ko, bo tere­ny są górzy­ste, a jedy­ną dostęp­nym narzę­dziem jest moty­ka, naj­czę­ściej prze­ku­ta z kawał­ka bla­chy samo­cho­do­wej. Od 1953 r. dzia­ła tu pla­ców­ka Sto­wa­rzy­sze­nia Misji Afry­kań­skiej. Misjo­na­rze pro­wa­dzą m.in. apte­kę, wyda­ją­cą bez­płat­nie leki ludziom, któ­rych nie stać na zaku­py w mie­ście (tyl­ko dwa anty­bio­ty­ki wyda­wa­ne są za pie­nią­dze). Są dni, w któ­rych do apte­ki przy­cho­dzi nawet kil­ku­dzie­się­ciu pacjen­tów. Wyko­nu­je się tu pro­ste zabie­gi medycz­ne, a tak­że udzie­la porad mat­kom, ile mąki użyć na pate, by nakar­mić malut­kie dzie­ci. Naj­bar­dziej potrzeb­ne są środ­ki prze­ciw­ma­la­rycz­ne. Pacjen­ci pła­cą za leki kuku­ry­dzą, sor­go lub inny­mi pło­da­mi rol­ny­mi. Misjo­na­rze roz­da­ją je następ­nie wśród głodujących.

Apte­ka w Saoudé. „O Afry­ce marzy­łam od zawsze, tęsk­ni­łam za czymś, cze­go nie doświad­czy­łam, kocha­łam coś, cze­go nie zna­łam”  –  mówi Mał­go­rza­ta Toma­szew­ska, misjo­nar­ka świec­ka pra­cu­ją­ca w apte­ce w Saoudé. W Pol­sce skoń­czy­ła stu­dia, mia­ła pra­cę, ale wyje­cha­ła do Togo. Tam od potrze­bu­ją­cych, któ­rym na co dzień poma­ga, nauczy­ła się afry­kań­skie­go uśmiechu.

Pyta­cie: skąd misjo­na­rze mają leki do roz­da­nia? To pyta­nie do Was! Uzbie­raj­my pie­nią­dze na rocz­ny zapas lekarstw dla tej nie­zwy­kłej apte­ki. Wystar­czy tyl­ko 20 zło­tych, by dziec­ko wyzdro­wia­ło z mala­rii! Jed­na por­cja soli wstrzy­mu­ją­cej bie­gunkę i ra­tu­ją­cej życie dziec­ka 1 zł.

Potrzeb­ne jest 12 000 zło­tych, aby na rok wypo­sa­żyć w leki apte­kę w Saoudé w Togo (Afry­ka Zachodnia).

Możesz im pomóc!

Mar­cel Aba­lo. Ma 14 lat, jest uczniem gim­na­zjum. Jego marze­niem jest zostać stra­ża­kiem lub poli­cjan­tem. Bar­dzo lubi pra­co­wać w ogro­dzie i grać w pił­kę. Cier­pi jed­nak na cho­ro­bę ujaw­nia­ją­cą się zwy­kle w okre­sach, gdy jest zim­niej. Mar­cel nie może wte­dy cho­dzić, zawła­da nim czę­ścio­wy para­liż. Musi natych­miast dostać zastrzyk i zażyć odpo­wied­nie leki. Za każ­dym razem Mar­cel korzy­sta z pomo­cy apteki.

Báta­ki Ame­lie. Ma 69 lat i cier­pi na epi­lep­sję. Cza­sa­mi zapo­mi­na, jak się nazy­wa albo gdzie miesz­ka. Od dnia, kie­dy spa­dła z drze­wa, gdy szu­ka­ła na nim owo­ców do zje­dze­nia, jej życie zmie­ni­ło się na zawsze. To wła­śnie przez upa­dek Báta­ki musi codzien­nie przyj­mo­wać leki. Jest pacjent­ką apte­ki od bar­dzo dawna.